Jesień już tak ma, że czasem słońce, a czasem deszcz. Dość często jest raczej smętnie i pochmurnie, a do tego szybko zapada zmrok… Jednak nawet i w takich okolicznościach przyrody, otaczający nas świat ma się czym pochwalić, a moralnym obowiązkiem fotografa powinno być pokazanie tych walorów szerszemu gronu. Świat widziany przez obiektyw bywa nieco inny, niż całość obrazu jaki widzimy dookoła siebie. To właśnie magiczna moc kompozycji sprawia, że możemy pokazać widzom nieco inny świat. I niby to fragment rzeczywistości, który każdy z nas ma na wyciągnięcie ręki, a jednak niektórzy dopiero w tej formie potrafią uznać jego atrakcyjność. Dziś chciałabym Was zachęcić do ruszenia z aparatem w tą często mżystą szarość i odszukania w tym wszystkim choćby odrobiny piękna!
- Odkryj dobre strony deszczowych dni
Choć nie przepadam za tym słabym jesiennym światłem, stłumionym przez mgłę czy mżawkę, to muszę przyznać, że fotograficznie ma to swoje plusy. Jakie? A no takie, że łatwiej nam fotografować takie stworzenia jak choćby ślimaki. Z oczywistych względów tego typu stworzeń nie spotkamy latem w zbyt aktywnej formie. Letni deszcz stwarza znacznie przyjemniejsze warunki pracy, ale… z roku na rok coraz rzadziej się nam zdarza. A już na pewno znacznie rzadziej, niż deszcz jesienią. Więc jeśli za oknem akurat jest plucha i niespecjalnie chce Ci się ruszyć z kanapy, to uwierz mi, warto! Ja też niechętnie porzucam swój koc i kubek kawy, ale dla niektórych ujęć jestem w stanie wyjść ze swojej strefy komfortu! Nadal nie wierzysz na słowo? Nie ma sprawy, daj się zatem przekonać obrazem!
no images were found
Tak się składa, że akurat te zdjęcia robiłam w zupełnie nieplanowanych okolicznościach. Niezależnie od pogody czasem trzeba wyjść – choćby po to, żeby na sklepowych półkach upolować coś do zjedzenia. I tak oto na swojej drodze napotkałam całą gromadę ślimaków ucztujących na przyblokowej zieleni. Niewiele myśląc zawróciłam do domu po sprzęt w postaci mojego RX100 M2, macrosoczewki Raynox’a i, tak dla sportu, smartfonowych obiektywów. I tak uzbrojona wróciłam na miejsce, by upolować te małe stworzenia. Wierzę, że nie tylko moim zdaniem, dla dobrych ujęć makro warto wyjść!
- Czasem jednak słońce!
Jeśli masz fart to trafisz w końcu na najlepsze połączenie – dzień wolny, naładowany akumulator aparatu i klasyczną słoneczną złotą jesień! Z całego serca polecam wybrać się gdzieś dalej od cywilizacji. Jesienią zdecydowanie najchętniej fotografuję leśne otoczenie. Oczywiście, niezależnie od aury, koniecznie w kaloszach i przeciwdeszczowej kurtce. Po co mi to w słoneczne dni? A no po to, by w tych lasach nie bać się stanąć po środku strumienia, położyć na ściółce (czasem podmokłej)… Najogólniej rzecz biorąc – grunt to nie bać się ubrudzić! Niska perspektywa dla fotograficznych grzybiarzy naprawdę ma sens! I wierzę, że załączony przykład utwierdzi Was w tym przekonaniu.
Przyznam, że to zdjęcie przez dość długi czas było moją kwintesencją jesieni! I szczerze, to chyba nadal jest.
Oczywiście, to nie jest tak, że w lesie tylko czołgam się w poszukiwaniu grzybów i dobrego światła do zestawu. Zdarza mi się polować na bardziej klasyczne pejzaże chyba głównie przez to, że w słońcu te wszystkie czerwono-złote liście wywołują u mnie skojarzenia z wszelką formą przytulności, jeśli można tak to nazwać. Wierzę, że z ubiegłych sezonów macie kadry pełne jesiennych drzew – no serio, każdy kto przeżył z aparatem wszystkie cztery pory roku ma bardziej lub mniej udane podejścia do tematu za sobą! I nie szkodzi, że nie jesteście zadowoleni z surowego pliku. Nawet nudny kadr czasem może zyskać drugie życie w postprodukcji! Choćby poprzez ujawnienie, że gdzieś tam w leśnych odmętach, jest mnóstwo (bardziej lub mniej realnych stworzeń), które obserwują nasze poczynania! Czasem wystarczy tylko znaleźć dobry punkt widzenia, żeby je odkryć.
- Tylko co począć jak tak szybko się ściemnia?
Nie będę namawiać Was do poszukiwania w lasach fluorescencyjnych grzybów! Jeszcze (aż tak) nie oszalałam. Jesień po zmroku jako temat do fotografii zdecydowanie lepiej sprawdza się w mieście! I tam też odnajdziemy punkt zaczepienia do zrobienia klimatycznych zdjęć. Przecież gdzieniegdzie jeszcze stoją porzucone ogródki kawiarniane. Rozejrzyj się dookoła, poszukaj tego przygaszonego światła i upoluj to, co Twoje otoczenie ma do zaoferowania!
Przyznam szczerze, że to zdjęcie pochodzi akurat z zeszłego roku. I, że o godzinie 21 byłam aż tak leniwa, że nie wysiadłam nawet z samochodu żeby je zrobić. Wyjeżdżając z pewnego chorzowskiego parkingu zobaczyłam ten kadr kątem oka, okrojony tylko do tego, co w szybie pasażera się zmieściło. Korzystając z tego, że dookoła nie było żywego ducha cofnęłam, otworzyłam szybę, przysunęłam się ze swoim Huawei P9 i zrobiłam sobie kilka ujęć. Doskonale znam to miejsce w letniej odsłonie, ale zasypane liśćmi i ginące w rozproszonym świetle wydało mi się jakieś takie bardziej tajemnicze. Jaka z tego nauczka? Że jesienią też warto aparat mieć zawsze pod ręką!
Chcąc zachęcić Was tej jesieni do wyjścia z domu z aparatem w ręku, postanowiłam ogłosić pierwszą w historii bloga Fotomisję! W ramach zachęty do działania, w najbliższą sobotę pojawi się tutaj tutorial pokazujący Wam jak można te jesienne kadry podrasować w Lightroomie. Wy natomiast macie czas do 1 grudnia na uchwycenie swojej wizji tegorocznej jesieni! Zgłoszenia zdjęć będziecie mogli dokonać w dedykowanej grupie na Facebooku. Autorzy 3 najlepszych zdjęć pojawią się w gościnnym wpisie, w którym przybliżą Wam jak wykonali swoje zdjęcie i jak udoskonalili je w postprodukcji. Jeśli Wasze zdjęcia z Fotomisji wrzucicie na Insta, to pamiętajcie o otagowaniu mnie (@nathalie_hope), abym możliwie najszybciej mogła przekazać Wam swój feedback i wskazówki dotyczące udoskonalenia kadru w postprodukcji!
Gotowy? No to teraz leć i uchwyć czar tej złotej pory roku!