Fujifilm Finepix Real 3D W3 – stereoskopia dla każdego? 2

DSC05532Pewnie wszyscy zdążyliśmy zauważyć, że po roku 2010 bycie 3D stało się modne. Mniej więcej w tym właśnie czasie także mnie zaczęły bombardować z każdej strony trójwymiarowe technologie. Na dodatek los sprawił, że zamieszkałam tuż obok warszawskiego Fotoplastikonu. Widać pragnienie trójwymiarowości (choćby w fotografii) od dawna towarzyszy już naszemu gatunkowi. Tym bardziej nie powinno nikogo dziwić, że gdy tylko Finepix Real 3D W3 trafił w moje ręce byłam wyjątkowo podekscytowana! Zwarta konstrukcja budzi zaufanie. Po zsunięciu osłony obiektywów (która chodzi może odrobinę zbyt lekko) możemy nawet mieć wrażenie, że właśnie uruchamiający się aparat bacznie nas obserwuje. We mnie jakoś odruchowo wzbudził sympatię.

Trójwymiarowa fotografia? Jak to?!

Dwa obiektywy rejestrują kadr jednocześnie, z lekkim przesunięciem w poziomie. Ktoś coś kojarzy? Tak, podobnie wykonywane były zdjęcia eksponowane w fotoplastykonach! I nie ma siły, żeby ta technologia nie zadziałała. Przynajmniej tak długo, jak długo fotografujemy… w poziomie. Zdjęcia pionowe nie mają szans być 3D – tylko dlatego, że wrażenie trójwymiarowości tworzy nasz mózg, pod warunkiem poziomego przesunięcia obrazów. Zatem aby wertykalne kadry mogły w ten sposób zadziałać, potrzebowalibyśmy innego rozmieszczenia obiektywów. Jednak na tym trójwymiarowość aparatu się nie kończy. Zastosowany ekran pozwala nam zobaczyć zdjęcia w 3D od razu po wykonaniu. Co więcej, możemy sobie ten efekt „dozować” wybierając przesunięcie z jakim wyświetlane są zdjęcia w ustawieniach aparatu. Po co? O tyle o ile dla większości ludzi może nie mieć to znaczenia, to zdecydowanie wpływa na komfort użytkowania jeśli mamy astygmatyzm. Niestety, przez moje indywidualne preferencje większość znajomych, która zetknęła się z tym aparatem, po chwili dochodziła do wniosku, że ekran koszmarnie męczy oczy. Przy fabrycznych ustawieniach owszem, wszyscy byli w stanie dłużej przeglądać zdjęcia, ale po pewnym czasie werdykt był dokładnie taki sam. Bądźmy poza tym szczerzy, ekran jest raczej niewielki, wobec czego trudno się jakoś szczególnie efektem nacieszyć. Kilka razy zwrócimy na siebie uwagę, ale jak z każdym gadżetem, w końcu zainteresowanie tłumu osłabnie.

Gdzie się nasze 3D kończy?

DSC05533Biorąc aparat pierwszy raz w dłonie, wyobrażałam sobie, jakież to będą nowe możliwości. Zupełnie zapominając o podstawowym aspekcie – gdzie ja w ogóle te zdjęcia pokażę. No i niestety… ten praktyczny aspekt zabija właściwie całą magię Finepix’a. Przez ostatnie 5 lat, zdjęcia w natywnym formacie trójwymiarowym, mogłam sobie obejrzeć… na ekranie aparatu. Czyli tam gdzie się 3D dla mnie zaczęło, tam też się  skończyło. Nie liczcie na zastosowanie telewizorów w tym aspekcie. Dla większości  z nich (o ile nie wszystkich) format Finepixa jest nie do przeskoczenia. Na pocieszenie pozostanie nam fakt, iż aparat poza zapisem pliku z przesunięciem kadrów, zachowa na karcie pojedynczy kadr w zwykłej „płaskiej” wersji JPG. Wobec czego możemy sobie śmiało ten plik wrzucić na telewizor i wymusić konwersję na 3D dla potrzeb naszych okularów. Tyle, że dokładnie to samo, możemy zrobić z każdym zdjęciem. Fujifilm ma oczywiście w ofercie ramki 3D, które wykorzystują tą samą technologię, co wyświetlacz aparatu, ale mają do 8 cali. Niestety, koszmarną ich wadą jest cena – na chwilę obecną pierwsza wersja ramki kosztuje 1200 zł, czyli właściwie tyle, co sam aparat w chwili premiery. Wszyscy zatem możemy się domyślać, co jest jego najdroższą częścią…

Co poza trójwymiarem?

Poza zdjęciem w 3D Finepix oferuje nam również filmowanie w 3D, a także foto i video w 2D. Bonusem dla zdjęć wówczas staje się możliwość poszerzenia kadru, poprzez połączenie przez aparat obrazu widzianego przez oba obiektywy. Niestety, jako że nie mogą one zmieniać swojego przesunięcia względem siebie, nie uzyskamy spektakularnie szerokiego kadru. Zawsze jednak będziemy mieć trochę więcej miejsca, co przy fotografii architektury nie jest takie złe. Oczywiście, w przeciwieństwie do 3D ta opcja działa tak samo dla zdjęć w pionie jak i w poziomie.

W moim wypadku Finepix Real 3D W3 okazał się trochę mniej przydatny, niż miałam nadzieję na wstępie. Zdecydowanie pokonały mnie niedostatki techniczne świata poza aparatem. Cóż, możemy chyba uznać, że z tym problemem borykałam się nie tylko ja, czego skutkiem jest fakt, że choć Fujifilm zaczął ten temat z rozmachem, to szybko go skończył. Podobny los spotkał z resztą telewizory 3D. Jeśli pominąć nadzieje na szczególne zastosowania trójwymiarowości, to 3D W3 jest przyjemnym kompaktem, dającym dobrą jakość zdjęć. Jeśli chcemy mieć zatem coś więcej niż zwykłą „małpkę” i przez chwilę poczuć się jak w Powrocie do Przyszłości to można dać mu szansę.