Większość z posiadaczy lustrzanek pewnie prędzej czy później dojdzie do smutnego wniosku – z większym sprzętem nie zawsze jest nam wygodnie. I mimo wszelkiego zapału do fotografowania, na dłuższą metę niemożliwe staje się posiadanie aparatu zawsze na wyciągnięcie ręki. Niezależnie zatem od możliwości naszej lustrzanki, warto uzbroić się w dobrej klasy kompakt. Moim absolutnym faworytem w tej kategorii jest Sony RX100-M2.
Czerwiec 2012 roku był bez wątpienia przełomowy dla rynku fotograficznego – to właśnie wtedy swoją premierę miał RX100, pierwszy zaawansowany kompakt firmy Sony. Jego bezpośredni następca RX100-M2 został wyposażony w 1 calową matrycę BSI stając się tym samym pierwszym produktem na rynku konsumenckim z sensorem o takiej specyfikacji. Bez wątpienia pozwoliło to zwiększyć możliwości już i tak jasnego obiektywu z Zeiss’owską optyką (f/1,8-4,9). Dotychczas miałam okazję testować aparat w niemal wszelkich okolicznościach i tak jasny obiektyw na pokładzie zdecydowanie uprzyjemnia pracę. Bez problemu można wykonywać ujęcia z ręki w warunkach nierealnych dla większości kompaktów. Nominalna ogniskowa obiektywu to 10.4 – 37.1 mm, co stanowi ekwiwalent 28 – 100 mm. W sytuacji awaryjnej możemy posłużyć się też lampą wbudowaną w aparat (chowana pod klapką po lewej stronie stopki). Owszem, efekt nie jest może tak rewelacyjny, jak przy zewnętrznej lampie, ale zdecydowanie lepszy niż w wielu kompaktach. Szczerze, nie zdarzyło mi się z niej zbyt często korzystać, ale zawsze lepiej mieć niż nie.
W kwestii praktycznego użytkowania na uwagę zasługuje odchylany ekran (84° w górę, 45° w dół). Zdecydowanie może pochwalić się dobrym kontrastem i wiernym odwzorowaniem kolorów. Oczywiście w zależności od warunków oświetleniowych możemy regulować jego jasność. W praktyce dobrze radzi sobie nawet w pełnym słońcu. Warto zauważyć, że odchylanie ekranu w poziomie raczej nie przyda nam się, gdy zamierzamy fotografować w trybie wertykalnym. Za to jeśli komuś przyjdą do głowy ujęcia z „żabiej” perspektywy, to zdecydowanie docenimy tą możliwość. Jeśli komuś jednak brakowałoby klasycznego wizjera, mam dobrą wiadomość! Mimo niewielkich rozmiarów (101,6 x 58,1 x 38,3 mm) aparat wyposażony jest w wielofunkcyjna stopkę (hot-shoe) umożliwiającą podpięcie zewnętrznej lampy błyskowej, mikrofonu bądź… cyfrowego wizjera. Dla każdego znajdzie się zatem coś miłego.
Przysłoną domyślnie sterujemy za pomocą pierścienia umieszczonego na obiektywie. Klasyczne rozwiązanie dla lustrzanek, a w kompaktach jeszcze do niedawna zupełna egzotyka. I szczerze, do mnie takie rozwiązanie bardzo przemawia. Regulacji czasu naświetlania dokonamy za pomocą pierścienia sterującego znajdującego się po prawej stronie ekranu. Gdyby jednak fabrycznie przypisane funkcje z jakichś powodów nam nie odpowiadały, możemy samodzielnie zaprogramować sporą część skrótów skojarzonych z pierścieniem jak niektórymi przyciskami.
Aparat nie posiada dedykowanego trybu makro. Nie powinno nas to dziwić, wszak logiczne wydaje się zredukowanie opcji automatycznych w czymś, co z natury ma być adresowane do bardziej zaawansowanego użytkownika. Mając możliwość bliskiego ogniskowania już przy 5cm bez problemu sami poradzimy sobie z kwestią makro. Realne powiększenie obrazu w tym wypadku (w odniesieniu do pełnej klatki) wynosi 1:2.8. Oczywiście, zwykły tryb „auto” mamy – a nawet dwa! Oba radzą sobie naprawdę dobrze. Pozostaje jeszcze kwestia zoom’u. Oczywiście, użycie maksymalnego powiększenia cyfrowego, jak zawsze, odbywa się kosztem rozmiaru obrazu. Przy cyfrowym powiększeniu 14x (odpowiednik 392 mm) musimy liczyć się z redukcją obrazy do 5 Mpix. Z mojego punktu widzenia to akurat mało istotny element jakiejkolwiek konstrukcji – z natury nie jestem zwolennikiem powiększenia cyfrowego w aparacie. Zdecydowanie wolę zadowolić się powiększeniem optycznym (3.6x) oferowanym przez obiektyw RX100-M2.
Dzięki dodaniu stopki, odchylanego ekranu i zmienionej matrycy, RX100-M2 zdecydowanie przewyższył swojego poprzednika. I bez wątpienia jest jednym z najbardziej uniwersalnych i niezawodnych kompaktów z jakimi miałam do czynienia. Zwłaszcza, że dzięki osobno sprzedawanemu adapterowi filtra, możemy swobodnie uzbroić się w filtr polaryzacyjny, neutralny szary… ogólnie każdy jaki znajdziemy w rozmiarze 49mm. Jak RX100-M2 wypada w porównaniu z następnymi modelami z serii? W RX100-M3 w miejscu lampy znajdziemy wbudowany elektroniczny wizjer, zaś w miejscu stopki… lampę. Tym sposobem niby zaoszczędzimy sobie wydatku na wizjer podpinany do hot-shoe, ale niestety, zostaniemy skazani na fabryczną lampę. Podobnie ma się kwestia w wypadku RX100-M4 – tutaj w bonusie dostaniemy większy zakres ruchu ekranu i… to z grubsza tyle. Owszem, dorzucono nam możliwość nagrywania filmów w 4K, ale przecież istotą aparatu powinno być umożliwienia nam robienia jak najlepszych zdjęć. W związku z rezygnacją z wielofunkcyjnej stopki, przesiadka z RX100-M2 moim zdaniem nie jest szczególnie kusząca.
no images were found