Od czwartku w sieci Netto dostępny jest zestaw do fotografii bezcieniowej wyraźnie inspirowany pierwszym Foldio. Uwagę zwraca jednak cena. Netto wyceniło oferowany produkt na okrągłe 40 zł. Dla porównania, najstarsza wersja Foldio dostępna bywa dziś w cenie około 200 zł. Trudno więc odmówić ofercie Netto atrakcyjności. Czy zakup ten ma sens? Przekonajcie się sami jak sprawuje się to mobilne studio fotograficzne!
W zestawie znajdziemy body naszego „namiotu” bezcieniowego wykonane z mlecznobiałego tworzywa sztucznego. Matowe wykończenie to zdecydowany plus, gdyż błyszczące powierzchnie mogłyby skutecznie utrudniać pracę z produktem. Materiał jest też wystarczająco sztywny, by nasza konstrukcja się nie odkształcała w trakcie pracy. Przyznam, że sama poczułam się zaskoczona naprawdę dobrym wykonaniem. Na tylnej ściance złożonego produktu znajdują się dwa nacięcia – dzięki nim powstają dwa haczykowate „uchwyty” na których można zaczepić dołączone do zestawu tła. Klasycznie białe i czarne, matowe, z nieco grubszej pianki. Miłe w dotyku, dość łatwe w utrzymaniu czystości… A co najważniejsze – górna krawędź tła pozwala się równo i gładko zawiesić na body produktu! Podane przez producenta wymiary to 22,6 cm szerokości, 23 cm głębokości i 24 centymetry wysokości (po rozłożeniu). I przyznam naprawdę dobrze wyszło trzymanie się tych wymiarów! Po złożeniu całość ma wymiary 23×24 cm i zaledwie.. 1,5 cm grubości. Waży tak mało, że nawet nie poczujecie, że macie go w plecaku czy torbie.
Całość po złożeniu prezentuje się naprawdę przekonywująco! Boki, podobnie jak w Foldio, składają się z trzech trójkątnych części. W typ wypadku łączonych klipsem – powiedzmy, małym białym guziczkiem. Zewnętrzne ściany ozdobione są nazwą produktu „Light Room”. No cóż, powiedzmy, że przy odrobinie wyobraźni wygląda to jak model pomieszczenia i to stąd ta nazwa. Na górnej wewnętrznej krawędzi umieszczony jest LEDowy pasek z 20 punktami świetlnymi (ułożonymi w dwóch rzędach). Według specyfikacji podanej przez producenta zapewniają one natężenie światła równe 480 lumenów. Informacji o barwie światła nie znajdziemy, ale wizualnie zakwalifikować możemy ją jako raczej zimną. To dość klasyczne rozwiązanie w tego typu produktach.
W taśmie oświetlenia znajduje się klasyczne gniazdo micro USB wymagające zasilania 5V. Dzięki temu możemy sieciowo zasilać nasze mobilne studio klasyczną ładowarką z portem USB – mniej noszenia, bo często tym samym zestawem doładujecie swój telefon. W najgorszym wypadku w trasie potrzebować będziecie drugiego kabla (jeśli wasz smartfon akurat ma inne gniazdo). Co jednak najlepsze – oświetlenie zasilać możecie również powerbankiem. I to się nazywa mobilność!
Już po rozłożeniu produktu byłam wyjątkowo entuzjastyczna. Bez zbędnej zwłoki wzięłam się do robienia testowych zdjęć – smartfonem, bo akurat był pod ręką. I od razu pochwaliłam się w duchu, że wydałam te 40 zł! Szybkie zdjęcia smartfonem, w dzień czy w nocy, z elegancko jednolitym tłem? Żaden kłopot!
Jeśli macie potrzebę wykonywania zdjęć bezcieniowych obiektom nieco mniejszym niż wymiary produktu (potrzebujecie przecież jakiejś przestrzeni roboczej, więc nie może być na styk), to również będziecie zachwyceni. Jeżeli fotografowany obiekt sam z siebie stoi nieco nad tłem (np. ma jakiekolwiek niepłaskie części u podstawy) to oczywiście może rzucić minimalny cień – przyjrzyjcie się zdjęciu poniżej. Uniesiony brzeg fotografowanego kamienia tworzy cień licujący z jego frontową ścianką.
Efekt ten zredukujemy jednak dokładając do naszego zestawu prostą lampkę LED (ot takie zwykłe, bateryjne oświetlenie z Biedronki za dychę). Opcja B to szybki retusz tego typu problemów w dowolnym programie. Uczepić możecie się jedynie faktu, iż pojedyncze punkty świetlne dość łatwo odbijają się w błyszczących powierzchniach. Kłopotu tego jednak nie rozwiązalibyście zakupem droższego Foldio. Za to kawałek kalki technicznej (no wiecie, tej takiej ciut przezroczystej kartki „papieru”) załatwi temat dając Wam dyfuzję typu DIY.
Jeśli więc marzy Wam się szybka i prosta izolacja produktu z tła, to przy budżecie 40 zł próżno szukać lepszego rozwiązania. W wypadku tego mini-studia stosunek jakości do ceny wypada genialnie. Choć listwa LED jest mała, to świeci naprawdę wystarczająco dobrze, jak na potrzeby naszej przestrzeni roboczej. Skutecznie eliminuje problem rzucania cienia przez aparat i wasze dłonie. Sama obudowa produktu wydaje się dość dobrze odbijać rozproszone światło, dzięki czemu nasze mini-studio pod wdzięczną nazwą Light Room może bez mrugnięcia okiem stanąć w szranki z Foldio. Szczerze? Gdyby nie fakt, że pierwsze Foldio jest o jakieś 1,5 cm większe, to niemal nie byłoby różnicy. Co więcej, Light Room ma nad Foldio nawet pewną przewagę. Pierwsze Foldio swoje oświetlenie dawało nam domyślnie w postaci jednorzędowej taśmy LED. Drugą można było dokupić osobno – wówczas oświetlenie analogiczne do tego oferowanego przez produkt z Netto uzyskiwaliśmy dzięki dwóm osobnym taśmom… z których każda wymagała osobnego zasilania. Więc wybierając między dwoma kablami, a jednym wolę jeden! Co więcej – piankowe tło o wiele lepiej układa się przy krawędziach niż tła oferowane przez Foldio. Jest też mniej śliskie, dzięki czemu nieco łatwiej ułożyć w nim fotografowany obiekt, nawet jeśli sam z siebie ma śliskie krawędzie.
Jeśli zatem nosiliście się z zamiarem zakupy pierwszej (najmniejszej) wersji Foldio, to porzućcie ten plan i wybierzcie się na szybkie zakupy do najbliższego Netto! Rozważaliście podjęcie pierwszych prób z zakresu fotografii produktowej? 40 zł to naprawdę najbardziej przystępny zestaw na rynku. O niebo bardziej wygodne niż okno, arkusze białego papieru, dzienne światło i blenda! Co więcej – wyposażeni w mini-studio do fotografii produktowej tworzyć możecie z praktycznie identycznym oświetleniem zawsze i wszędzie. Posiadacie większy namiot bezcieniowy? Świetnie! Ale czy naprawdę chce Wam się rozkładać cały sprzęt tylko po to by sfotografować bransoletkę, zegarek, kosmetyk czy cokolwiek z kategorii produktów do 18 cm? Jako dumna posiadaczka Foldio 3 z pełnym wyposażeniem oraz klasycznego bezcieniowego namiotu wraz z zestawem lamp muszę przyznać, że często naprawdę mi się nie chce. Choć parę razy zdarzało mi się rozkładać te dość duże jednak zestawy tylko po to, by sfotografować… buteleczki kropli do oczu. I to właśnie takie sytuacje sprawiły, że poczułam potrzebę czegoś bardziej mobilnego. Tym bardziej ucieszyła mnie nowa oferta Netto. Każdemu serdecznie polecam – póki jeszcze są na półkach! Dajcie znać, jeśli również będziecie mieli okazję przetestować to cudo!